Dawno dawno temu nie pisałam ale postanowiłam, że pora znów. Znowu mi
się wydaje, że to byłoby przyjemne. Dużo się wydarza w telewizji i
kulturze oraz na podwórku rzeczy, które można śmiesznie opisać. Albo się
pozłościć.
Poza tym zaczęła się wiosna. Mam wrażenie, że w tym roku zima trwała cały rok i z pewnością jest to wyłącznie moje, bardzo oryginalne odczucie.
Dziś tylko skrót najważniejszych przemyśleń świata: - Animacja Despicable Me jest genialna. - Nicolas Cage jest wieczny, bo nie wie, że jest śmieszny. - Bam Margera bardzo źle traktuje swoich starych. - KAKTUS Tymbarku iz delyszys. - Kosmetyki Ziaja kosztują 6 zeta choć są lepsze Clarinsa. - Do skończenia gry na plejawie potrzebna jest wytrwałość jakiej mi brak. - Pies albo kot robią dom. - STÓPKI to bardzo słodkie słowo.
Tyle na dziś, bo zara ide do kina na film czy de. Całuję Was wszystkich w STÓPKIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII
nie, że coś po prostu ostatnio tego słucham to z płyty o powstaniu warszawskim wzruszam się i empatyzuję z powstańcami partyzanci i powstańcy moj ulubiony typ mężczyzny wymarłego no bo gdzie się podziali
hej misie pysie "chce powiedzieć, że..." Pamiętacie ten dział w 5.10.15? Szukałam ostatnio na necie jakiegoś napomknięcia o nim, i nic, pustka. Jeśli ktoś coś znajdzie, jakieś archiwalne nagranie, to ja chętnie to łykne, dajcie znać. Poza tym, jak szukałam to znalazłam swój wypas z dzieciństwa, piosenkę Karoliny ( to jest jednocześnie jej PSEUDO jak i PRAWDZIWE IMIĘ, how smart is that?!!!), pt:"Balonówka z coca-colą". A więc przed wami pierwsza polska piosenka o lansie i szpanie:
Totalny czad. Gdyby mój Romeo w oczach miał wideo? WTF?! Powiem Ci coś Karolina, nie wiem czego was uczyli wtedy w PRL'u ale ten kto ma w oczach wideo na pewno ma przejebane. Więc nie chcesz, naprawdę nie chcesz, aby Twój Romeo zasuwał z wideem w oczach, oh no. Poza tym to super song. Trzeba zrobić kower. Tym zajmie się Wkrótce-Powstanie-Zespół, kooperacja muzyczna z Meg, na razie tylko o tym napomykam, żeby nie zapeszyć na całego, tylko trochę.
------------------------------
Okej, a teraz pytanie za 100 punktów uśmiechu: jak walczycie z Szatanem? Właśnie, tradycyjnie, co nie? A tutaj obecny w poniższym teledysku niejaki wokalista Carman, walczy z Szatanem przy pomocy pistoleta oraz muzyki rock-al'a-Meatloaf. I, jak się okazuje, jest to właśnie super skuteczna metoda, ponieważ Szatan odwala szatańską kitę (uwaga sucharek mniam) na Amen. Carman wykańcza w ten sposób także kilka demonów. Wspaniały koleś. Wygląda mi na zboka. Obstawiam milion petrodolców na to, że potajemnie wali konia patrząc na dziewczynki na huśtawkach. A potem zamyka się w schowku na miotły i płacze, płacze godzinami... Heeeej. To tyle na dziś. Don't ever stop being princesses. x x x x
(napisane tydzien temu) zajebiście brzmi. Jakbym była Nikolasem Kejdzem w tym filmie o dziwce i pijaństwie albo nieszczęśliwą konkubiną cesarza knującą za jego plecami, jednakowoż świadomą nadciągającej kary. Albo po prostu paralotniarzem. Nie jestem nim. Nie oszukujmy się.
Bierze mnie choroba. I to DLATEGO znajduję się w stanie łagodnego spadu, cierpną mi nogi, cierpnie mi łeb i - co jest najgorsze- boli za oczami. To niewątpliwie legendarny koklusz albo jakże trudno diagnozowalny toczeń (lupus). Jednak postanowiłam to pierdolić i iśc jutro do pracy, ponieważ siedzenie samemu na chacie kiedy ma się 29 lat i poczucie niespełnienia zawodowego bywa irytujące. Bardzo.
To może teraz nowiny: - Miszka ganiała się z Mańką, wskoczyła na komodę, rzygnęła kontrolnie z komody na ziemię, miaukneła i poszła coś zjeść. Ten kot ma wrodzony luz, chcę być jak ona. Rzygać a potem po prostu się oddalać.
nie to może najpierw przebiere się w piżame i wtedy zapodam nowiny. Godzina 19.18- ja chce już iść spać- czyli toczeń na bank.
----
Okej minęło kilka dni, postanowiłam w koncu zamieścić tego posta, poza tym mam też parę nowych przemyśleń i to niebanalnych. Ciekawi? Huhuhu. Oto one:
-poznałam ostatnio program KUCHNIA.TV. Moja mam nie ma go w swojej kablówce, a szkoda, ponieważ jest to jakiś totalny wypas sensualny. Każdy program dotyczy delektowania się życiem! Wielka odmiana po kanałach dotyczących głównie postmodernistycznej umartwy, dziury w całym (smętne poszukiwania sensu) albo sprzedających rozrywkę którą znamy na pamięć. A tutaj co? Podróżujące luzaki poszukują na targach rybnych odjechanych skorupiaków, podekscytowani amerykańscy szefowie kuchni mieszają cytrynę ze spermą osiołka, perwersyjnie grzeczne francuzki gotują czekoladowy suflet z płynnym środkiem (WYPAS), słodki gej-chef zajada koniki polne z roześmianymi tajami, swojski anglik hoduje w domowym ogrodzie bazylię i mu nie wychodzi...Czy wszyscy sybaryci są tacy serdeczni i spoko? I guess not. Neron wasn't. Oglądam to wszystko i wpadam w stan weekendowej nieważkości, puzzle włażą na właściwe miejsce, przesłanie od imperatora międzygalaktyczengo Xenu jest jasne: żyjemy po to, żeby było nam dobrze, ciepło w brzuszku i nie ma nic złego w celebrowaniu tego. Oooo. A więc o to chodzi. HA! Coś przeczuwałam, że katolicy popełniali gdzieś błąd. Pewnie jakieś założenie jest błędne. Hmmm. Pomyślę o tym jutro. Najpierw coś zjem, coś zdrowego i dobrego, coś co skwierczy. paa
How did it get so late so soon? It's night before it's afternoon. December is here before it's June. My goodness how the time has flewn. How did it get so late so soon?
- Dr Seuss
nie wiem czy inni ludzie też tak mają, że po pracy człowiek myśli sobie oo ale ekstra, mam tyle czasu do wieczora, wreszcie mogę zacząć robić te wszystkie zajebiste rzeczy, które chciałam zrobić: poczytać książkę, zmyć stary lakier z paznokci, znaleźć te bluzkę która pasuje, napisać wreszcie powieść, etc. A potem NAGLE jest 23:58 i żadnej z tych rzeczy nie zrobiło się bo się krzątało bez sensu po domu i siedziało na necie! kurwa takie właśnie jest życie
ide spać, oby już było jutro po pracy bo naprawdę chcę poczytać tę książkę (saga ludzi lodu, odcinek DZIEDZICTWO ZŁA, będzie się działo)
ps. Tak, Saga Ludzi Lodu jest pyciarska. Kocham ją, chcę mieć z nią dziecko. pps. 8smy, Twój blog jest kul. Fajnie, że wreszcie ktoś inny z naszej paczki pisze, dodało mi to skrzydeł, zdjęło trochę ciężaru obciachu z moich bark, bark, bark.
za dwa dni wyjezdzam na wakacje z przyjaciolmi za oknem jest burza, pachnie ozonem stoje na balkonie pale papierosa jak spiewala Partia dawno temu (okej nie mam balkonu, i co mi kurwa zrobisz, licencja poetika zlamasie dupasie) mam papierosy, mam czeresnie i nektarynki we wiezy leci "Celebration" Kool and the Gang patrze na miasto z okien, jest czysto i schludnie, mozna sie zastanowic nad tym i owym bo jest na to czas, sá ku temu mozliwosci moj kot jest zdrowy generalnie ludzie wokolo nie maja raka (odpukansko) mam fajne bikini nie ma wojny (u nas) tak, to wszystko moze runac jak domek z kart, moze nadejsc powodz wszechczasów, podmyje fundamenta, wszystko sie zawali ale na razie tanczmy, spiewajmy, robmy pranie, segregujmy ubrania, przytupujmy ja i ty jestesmy mlodzi, mamy wakacje, jest lato, brzmi bas, kot w kuwecie grzebi lapká, grzebi grzebi
Ponieważ Władca Pirścieni Wersja Rozszerzona Zajmująca W Chuj Pamięci chodzi u mnie w domu na okrągło i jednak jakoś tam go uwielbiam, więc naturalną koleją rzeczy przypomniałam sobie o Hobbicie The Movie i tym, że miał być kręcony jakoś niedługo.
Sprawdziłam i oto czego się wywiedziałam, a ponieważ ekscytuję się takimi nowinkami, więc zamieszczam: -Hobbit wchodzi do kin w 2010 (2012 wg imdb) -reżyseruje go Guillermo Del Toro czyli wcale nie Peter Jackson -Peter Jakson i jego krasnoludzka żona są autorami scenariusza, producentami filmu i sami wybrali Guillermo na reżysera - Guillermo jest tym ZASZCZYCONY ale "wcale nie czuje ciężaru oczekiwań" - Hobbit to tak naprawdę dwa filmy - pierwszy (2010) to ekranizacja ksiązki, a drugi (2011) to opowieść opowiadająca o okresie pomiędzy akcją Hobbita i LOTR. - kilka dni temu Guillermo potwierdził że role Elronda, Golluma i Gandalfa zagrają starzy dobrzy aktorzy z LOTRU a kto będzie Hobbitem nie wiadomo. Wiadomo tylko, że wielu ostrzy sobie pazurki na tę rolę.
Najlepsze jednak jest to, że Peter Jakson dogadał się z MGM i Hobbit będzie pełną garścią czerpał z Władcy Pierścieni, dzieki czemu zachowana będzie jako tako ciągłość opowieści.
I to tyle na dziś moi mali mieszkańcy Shire, pora ogolić stópki, nawpychać się lembasa i zapakować się do łóżeczka z łupinki. Wiadomo.
Search for missing cat has
failed. Will look more tommorow. Stopped and seen picture film today.
Franklyn. Not good, very bad. Plot full of holes, like a fresh slice of
swiss. Sam Riley, awful actor, possibly homosexual, must investigate
further.
szukając jakieś śmiesznej/fajnej/wzruszającej e-kartki dla mojej mamuni zrozumiałam jedną prostą, ale to zajebiście prostą rzecz. Mianowicie: dlaczego ja jestem tak często wkurwiona.
Odpowiedź: ponieważ mam BARDZO niską tolerancję chujozy. I to jest właśnie to. Gdyby moja tolerancja chujozy była wyższa, mogłabym ze spokojem oglądać czerstwe kartki na onecie, bez produkowania piany z ust kiedy kartki te prezentują żenujący poziom komediowy oraz artystyczny. Bez pisania o tym potem na blogu, jak jakiś kurwa guttenberg.
To dlatego polskie reklamy sprawiają, że chcę skoczyć do Wisły jak lejdi Wanda. To dlatego po obejrzeniu polskiej komedii albo serialu chcę zjeść tak dużo chleba, żeby zapchać sobie płuca i safikejt. I jest to po prostu przesadą. Jest to niezdrowe.
Jeśli uda mi się wyrobić wyższą tolerancję na chujozę, będę mogła żyć w naszym kraju bez bólu, bedę zjeżdzać po tęczy prawie każdego dnia. Muszę tylko uczynić z chujozy wartość dodatnią, ośmieszyć czerstwość i potraktować ją jak jing (ew. jang) konieczne do zaistnienia pełni w kosmosie.
Nie mam pomysłu co jeszcze napisać. Po prostu chcę się już przestać przejmować tym wszędobylskim syfem.